Scena, w której Katniss wyciąga jagody, budzi różne uczucia. Jedni odczuwają tutaj wielką miłość, o czym może świadczyć to, że ani Katniss, ani Peeta nie chcieli zabić siebie nawzajem.
Niektórzy uważają, że było to coś w rodzaju obowiązku, a inni wymuszenie.
Katniss wyciągnęła te jagody ze złości. Oszukali ją. I Peetę. Dawali im nadzieję na wspólną wygraną, po czym ją zdeptali, jak najzwyklejszy kamyk.
Mogła, tylko ufać instynktowi i wyciągnąć jagody z nadzieją.
Chciała, żeby cierpieli. Ci wszyscy, którzy kierowali igrzyskami. Chciała, żeby czuli się winni ich śmierci. Jej śmierci.
"Zmienili zasady tylko po to, aby zapewnić sobie najbardziej dramatyczne widowisko w historii igrzysk".
Peeta był dla niej kimś ważnym. Kimś z kogo śmiercią, by sobie nie poradziła.
Do końca życia pamiętała, by o nim i... o igrzyskach.
Do końca życia przed oczami miałaby twarz przez nią zabitych.
I będzie je mieć. Na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz